Żar w Pieninach
16.09.2019r.
Powrót z Tatr to dobry moment żeby wyskoczyć w Pieniny, na szczyt, który kojarzy mi się wyłącznie z Beskidem Małym.
Żar, bo o nim mowa, zaliczany jest do Korony Pienin KZKG RP i leży nieco na uboczu znanych wszystkim „głównych” szczytów Pienin, czyli np. Palenicy, Trzech Koron czy Sokolicy. Dlatego właśnie powrót z tatrzańskich szlaków był dobrą okazją żeby zdobyć pieniński Żar.
Szczyt ma niecałe 900m wysokości i jest całkowicie zalesiony, jednak na szczycie stoi wieża, z której możemy zobaczyć nieco więcej niż spomiędzy krzaków;)
Start zaplanowaliśmy w Dursztynie, wiosce niedaleko Nowego Targu.
W dzień powszedni najlepiej zaparkować przy kościele na niewielkim placu, gdzie po drugiej stronie drogi zaczyna się czerwony szlak prosto na Żar.
Rozpoczynamy na wysokości 661m n.p.m. więc w górę mamy tylko trochę ponad 200m, idealnie na przedpołudniowy spacer. Jak bardzo wtedy się pomyliłam przekonałam się jakieś 2 km później …
Pierwsze metry to wąska droga asfaltowa. Oddalamy się od zabudowań i idziemy w kierunku lasu. Przed nami budynki gospodarcze. Jak się później okazało to szałasy pasterskie zwane „Jurgowskimi stajniami”.
Co to są jurgowskie stajnie? (źródło Wikipedia)
Oryginalne osiedle pasterskie pośród łąk, pomiędzy zabudowaniami wsi Dursztyn, a zboczami Żaru. Zostało wybudowane przez górali z niedalekiego Jurgowa na terenie zakupionym ze składek od dworu dursztyńskiego. Bezpośrednią tego przyczyną było zlikwidowanie w 1902 r. przez księcia Christiana Hohenlohego wypasów w Tatrach Jaworzyńskich, gdzie górale z Jurgowa mieli swoje pastwiska. Przenieśli się więc z gospodarką na wschód od Dursztyna na zakupione hale zwane Dworskimi lub Jurgowskimi Halami, gdzie wybudowali zabudowania pasterskie. W latach trzydziestych kompleks ten rozbudowano, czyniąc z niego ośrodek wzorcowego łąkarstwa górskiego. Osiedle stanowi szereg zabudowań połączonych w czworobok 40 × 40 m z dziedzińcem pośrodku – są to głównie stajnie, a we wschodnim boku zabudowania mieszkalne. Nieco wyżej budynek dawnej zlewni mleka zbudowany w latach 1936 – 1937. Stajnie w większości obecnie nie używane stoją puste, niszczeją i są rozbierane. Część zabudowań i budynek dawnej zlewni mleka są nadal wykorzystywane w sezonie wypasowym i można tutaj kupić oscypki i inne przetwory z owczego mleka.
Szeroką ścieżką obchodzimy Stajnie, przekraczamy potok i teraz idziemy już skrajem lasu.
Przed nami kilometr do szczytu, niby blisko ale … przed nami również ściana w górę. Dosłownie. Miałam wrażenie, że momentami jest stromiej niż dzień wcześniej w Tatrach. Nie wyobrażam sobie iść tam w śniegu lub błocie. Iść w górę, a co dopiero schodzić…
Odcinek 400m wymęczył mnie tak, że ledwo łapałam oddech. Myślałam, że serce mi wyskoczy. Serio. Niby tak blisko, tak nisko, a to było gorsze wejście niż na Szpiglasowy Wierch 24 godz. wcześniej
Kiedy już dotrzemy na płaski teren idziemy wśród krzaków ścieżką jakieś 600m . Gdzieś widziałam, że oznaczeniem szczytu jest tabliczka/kartka przyczepiona na drzewie, ale ja jej nie znalazłam. Dotarłam na wieżę widokową więc uznaję, że na Żarze byłam (jest on oficjalnie parę metrów wcześniej przed wieżą – idąc od Dursztyna).
Widoki z góry ładne – widać Jezioro Czorsztyńskie i Gorce.
Żeby zobaczyć Tatry musimy zerkać między drzewami w przeciwną stronę niż widok z wieży.
Wszystko pięknie ale trzeba było wrócić (tą samą trasą niestety).
Próbowaliśmy iść skrótami przez las ale finalnie i tak weszliśmy (może w połowie) na tą stromą ścieżkę wiec nie ma sensu kombinować. Trzeba uważać.
Przeszliśmy 6,6 km i gdyby nie ta przeklęta stromizna można by uznać, że to faktycznie spacer;) Ogólnie bardzo ładne tereny z pięknymi widokami – schodząc/wracając mamy Tatry na wyciągniecie ręki.