Murowaniec
15.12.2018r.
Tatry znowu pokazały swoją nieco gorszą stronę – chmury i zerową widoczność. Miał być Murowaniec i Hala Gąsienicowa z pięknym Kościelcem w tle, a wyszło…
Początkowo to nawet miała być Rusinowa Polana i w końcu przejście na Gęsią Szyję ale skoro i tak nic bym nie zobaczyła to już wolałam miejsce, gdzie byłam dwa miesiące wcześniej i widoki mogłam sobie przypomnieć;)
Dojście do szlaku, czyli przejście z centrum Zakopanego do Kuźnic to już był niezły trekking. Niby się wydaje, że spacer po mieście, a to ponad 4km, czyli prawie połowa naszej właściwej trasy na szlaku.
Kiedy już doszłam do Kuźnic – zmęczona i spocona (bo przecież zima to się trzeba naubierać:D) i zobaczyłam tłumy wycieczek dostałam takiego power’a, że niebieski szlak do Murowańca pokonałam w półtorej godziny (co zimą jest dobrym czasem).
Było ciężko – śnieg i mgła – szczególnie przed Przełęczą między Kopami. Widoki żadne. Od Przełęczy jest już prawie płasko, ostatnie metry przed Halą Gąsienicową lekko w dół (droga powrotna to o dziwo już nie takie “lekko w górę”;)).
Śniegu sporo, ludzi w Schronisku sporo, mgieł dalej sporo.
Nie było widać nic ale mimo to śnieżne widoki piękne.
Można by napisać – Murowaniec zimą zaliczony ale jeszcze tam wrócę bo w końcu chcę zobaczyć ten ośnieżony Kościelec.
Na pocieszenie – kolejny dzień wynagrodził te chmurzyska i aż żałowałam, że nie wybyłam gdzieś wyżej.
Taki szybki spacerek zajął nam nieco ponad 3 godz. Schodziliśmy żółtym szlakiem Doliną Jaworzynki. Przeszliśmy 9 km w górach, plus te nieszczęsne kilometry “robione” miastem.