Gęsia Szyja i Kopieniec Wielki
14.09.2019r.
Jak już kiedyś wspominałam [tutaj] pierwszy dzień w Tatrach przeznaczamy z reguły na aklimatyzację;) Jakoś na drugi dzień wysokie szczyty zdobywa się łatwiej.
Dzisiaj w planach Gęsia Szyja i Kopieniec Wielki z Rusinowej Polany.
Nie jest to niestety trasa dla zmotoryzowanych. Wędrówkę zaczynamy w jednym miejscu, a kończymy w zupełnie innym rejonie, także polecam podróż komunikacją publiczną.
Łapiemy busa do Morskiego Oka i prosimy kierowcę o zatrzymanie się w Dolinie Filipka, przy szlaku na Rusinową Polanę, skąd niebieskim szlakiem mamy tam niecałe 3 km.
Wspomniana Polana to miejsce z pięknym widokiem na Tatry Wysokie. Tutaj o każdej porze roku jest pięknie.
Rusinowa Polana
W sezonie w bacówce sprzedawane są oscypki, a w bezpośrednim sąsiedztwie Rusinowej Polany znajduje się Sanktuarium Matki Boskiej na Wiktorówkach.
Tym razem poranne mgły nie do końca pozwoliły cieszyć się z panoramy ale w górach nawet i gęste chmury mają swój urok.
Zazwyczaj tutaj kończyliśmy swój spacer. Szlak z parkingu/przystanku jest dosyć prosty, chociaż ostatnie metry od Sanktuarium to męczące schody. Tym razem po raz pierwszy ruszamy dalej – zielonym szlakiem przez Gęsią Szyję na Równień Waksmundzką. Przed nami do pokonania ostre podejście po schodach i stopniach.
Potem jest nieco łagodniej, a zza chmur coraz częściej wychodzi słońce, które w lesie tworzy piękną grę światła.
Idziemy i idziemy i szczerze mówiąc Gęsią minęliśmy;) Jakoś nikt nie pomyślał, że „te skałki” przy szlaku to taki znany szczyt;)
Niestety akurat chmury przysłoniły widoki więc wróciliśmy na szlak. Do Równi Waksmundzkiej jest dokładnie kilometr.
Tutaj zostawiamy zielony szlak (którym wiedzie do Murowańca) i obieramy kurs na czerwony – w kierunku Psiej Trawki i dalej na Halę Kopieniec. Niestety jest mnóstwo kamieni, po których wiadomo, że idzie się bardzo niewygodnie. Trzeba uważać na każdy krok, gdyż łatwo o kontuzję. Od Psiej Trawki już dużo lepiej.
Hala Kopieniec to skrzyżowanie szlaków – i tutaj obracamy się mocno w lewo. Tak, tam gdzie jest taka góra;) i zielonym szlakiem ruszamy na szczyt.
Nie wchodzimy na malowniczą Polanę (już druga dzisiejszego dnia), ale nic straconego – z góry widoki są jeszcze piękniejsze. Znowu trochę schodów, ale to już ostatnie podejście.
Ze szczytu Kopieńca Wielkiego widać praktycznie całe Tatry Wysokie i Beskid Żywiecki.
Przed nami ostatni etap wędrówki – 3,6 km na Jaszczurówkę (dalej zielonym szlakiem). Wprawdzie na Polanie Olczyskiej można „odbić” na Nosal ale my już kończymy na dzisiaj, pora na odpoczynek. Jutro długa trasa przed nami.