Brenna, czyli Stary Groń, Grabowa i Kotarz
17.05.2020 r.
Brenna kiedyś mi się spodobała. Było to wprawdzie zimą [link] ale jakoś urzekło mnie to zupełnie mi nieznane miejsce. Zawsze tylko Wisła, Ustroń, czy Szczyrk; po drugiej stronie Równicy nigdy nie byłam;)
Stary Groń z wieżą i wspaniałymi widokami
Dzisiaj w planach Stary Groń (po odznakę Wieże Widokowe Gór i Pogórzy) przez Horzelicę, dalej na Grabową i Kotarz i powrót do Brennej. Fajnie, można zrobić pętelkę, czyli coś co lubię.
Trasa
W centrum jest sporo miejsc parkingowych, chociaż w pogodne dni szybko się zapełniają. Nam udaje się zostawić samochód na dużym parkingu przy Hotelu Kotarz, czyli w miejscu gdzie zaczyna się zielony szlak, którym pójdziemy na Stary Groń.
Mijamy amfiteatr, przechodzimy przez Brennicę i ruszamy ostro w górę. Niemała górka przed nami ale warto spoglądać za siebie – ładny widok na okolicę;)
Na Krzywnówku nasz szlak łączy się ze szlakiem czarnym i tutaj już nieco łagodniej wchodzimy na Horzelicę. Widać całe piękno Beskidu Śląskiego. Pogoda dopisała więc widoki dalekie.
Teraz już nieco z górki. Po drodze piękna kapliczka na Starym Groniu i w końcu wyczekiwana wieża. Tak naprawdę szczyt Stary Groń jest troszkę dalej ale umownie zdobycie szczytu można potwierdzić zdjęciem z wieżą;)
Pomimo pełnego parkingu w Brennej ludzi na szlaku niewiele, także i na wieżę dało się wyjść bez tłoku.
Ruszamy dalej, teraz już wyłącznie czarnym szlakiem, na Grabową. Szlak przyjemny, łagodny, z fajnymi widokami.
Mamy w planach kawę w Grabowej Chacie i udaje nam się to tak w ostatniej chwili. Po pierwsze na horyzoncie pojawiają się chmury, a po drugie tłum ludzi. Samochody, psy, dzieci, tłok…to już nie dla mnie. Zbieramy się i ruszamy na Grabową.
Grabowa
Tutaj wchodzimy na szlak czerwony i skręcamy w lewo (w kierunku Klimczoka). Idziemy na nasz ostatni szczyt dzisiejszego dnia – Kotarz.
Chmur coraz więcej więc maszerujemy szybciej. Po nie całych 30 min. jesteśmy na szczycie, skąd na wyciągnięcie ręki mamy Skrzyczne.
Kotarz
Wiadomo – zdjęcie musi być i wracamy kawałek do skrzyżowania z niebieskim szlakiem (Pod Kotarzem), którym dojdziemy do Brennej.
Tutaj już pada i żałuję, że Halą Jaworową (skąd widoki też zacne) tylko przemknęliśmy.
Jak się okazało po kilku minutach to był błąd bo za chwilę na nowo wyszło słońce. Już nam się nie chciało wychodzić pod górę także szlakiem niebieskim kroczyliśmy w stronę Brennej.
W połowie drogi zaczyna się asfalt więc droga nudna, no ale cóż. Kiedy już dojdziemy do miasta przy Brennicy możemy iść dalej szlakiem koło zabudowań lub iść równolegle deptakiem przy rzece.
Nie była to bardzo wymagająca wycieczka ale widoki mnie zachwyciły. Warto. Polecam.