Wielka Racza
15.08.2018r.
Wielka Racza czekała na nas już od zeszłego roku, kiedy po pamiętnej wyprawie na Rycerzową mieliśmy skorzystać z jeszcze jednego dnia w Beskidzie Żywieckim, ale w ostatniej chwili nastąpiła zmiana planów.
Teraz nie było wyjścia bo był to jeden z dwóch ostatnich szczytów do Małej Korony Beskidów. Ostatni, Romanka, został zdobyty dzień później.
Wybraliśmy chyba najkrótszy szlak, ale nie z powodu pójścia na łatwiznę ale raczej względów osobistych;)
Na parkingu pod Wielką Raczą (koniec drogi w Rycerce Górnej Kolonii) byliśmy przed godz. 8. Naczytałam się dużo negatywnych opinii o tym miejscu (uszkodzenia samochodów) więc tak trochę zostawiłam samochód z obawami ale liczyłam, że świąteczny dzień odstraszy potencjalnych łobuzów;)
Żółty szlak na szczyt wskazywał prawie 2 godzinną wędrówkę, jednak my uwinęliśmy się w 1,10 godz. Fajnie, rano, pusto, można w spokoju zjeść śniadanie w schronisku ale co z tego skoro mgła (znowu!) pozbawiła jakichkolwiek widoków.
Wiedzieliśmy, że dzień przyniesie słońce ale nie wiedzieliśmy jak długo musielibyśmy czekać więc po prostu postanowiliśmy wracać. Oczywiście w połowie drogi po mgle i chmurach nie było śladu, no ale my mieliśmy już inne plany na resztę dnia;)